teatr lalek
A sztuka tak krótko trwa…
(Recenzja książki Lidii Miś W pewnym teatrze lalek...)
W teatrzyku kukiełkowym pojawia się nowa lalka o imieniu Perełka. Stworzył ją utalentowany mistrz lalkarski Zenon. Na porcelanowej twarzyczce namalował wielkie oczy o perłowym połysku, jego żona uszyła Perełce śliczną sukienkę i lalka była gotowa na podbój teatralnych scen. Trafia do miejsca, które stanie się dla niej prawdziwą szkołą życia a poznane w nim marionetki, pacynki i jawajki niezrównanymi nauczycielami nowego zawodu i przyjaciółmi. Kamilla, Babcia, Miś i Kaczka staną się jej bliscy jak nowa rodzina.
Na pozór książka o teatralnej trupie może wydawać się zapisem scenek z życia marionetek. Jest to jednak opowieść wykraczająca poza dosłowność. Powtarzając za Szekspirem Świat jest teatrem, aktorami ludzie, którzy kolejno wchodzą i znikają.* Ożywionymi lalkami targają takie same emocje: potrafią kochać i rywalizować ze sobą nie tylko na polu zawodowym, mają marzenia, które chciałyby spełnić, tajemnice i też potrzebują ciepła, zrozumienia i bliskości. W uniwersalnej, metaforycznej przestrzeni teatralnej sceny rozgrywają się historie niczym nie różniące się od tych stających się udziałem ludzi.
Lidia Miś w swojej opowieści sięga po klasykę baśni a całość może nasuwać skojarzenia z Andersenowskim widzeniem świata. Pokazuje młodym czytelnikom jak wielką wartość ma prawdziwa przyjaźń, pomaga nazywać emocje, uczy przeżywania ich, empatii, odróżniania tego, co dobre od zła. A przywdziewanie masek to nic innego, jak odgrywanie rozmaitych ról w codziennym życiu. Walka z przeciwnościami losu bywa niełatwa i jest nie lada wyzwaniem, ale walka z własnymi słabościami jeszcze trudniejsza. Tak właśnie tworzy się tożsamość i kształtuje charakter. Autorka subtelnie wplotła w treść ważny morał, nienachalny acz czytelny.
Nie brak w opowieści momentów zabawnych i wzruszających, bo lektura ma nie tylko bawić ale również uczyć. Uczyć tego, że warto być uczciwym, wyciągnąć do potrzebującego pomocną dłoń, cieszyć się każdym dniem i również z innymi dzielić radością. Kukiełki przekonują, by nie zaprzepaścić żadnej szansy, którą niesie życie, ale i korzystać z niego z umiarem. Losy Perłki są dowodem na to, że piękno zewnętrzne bywa kruche i zwodnicze, a ważne jest to, co mamy w środku. Że nie zawsze to, co inne musi być złe albo bezwartościowe.
W mądrej i ciepłej opowieści autorka przekazuje wiele istotnych prawd: o sile miłości, poświęceniu, ukaranej pysze. Uwrażliwia na potrzeby innych, uczy otwartości. W przystępny sposób mówi o stracie, smutku i pożegnaniu. Marionetki pomogą znaleźć sposób na rozwiązanie konfliktów i pokonać nieśmiałość oraz lęki. Warto więc zobaczyć, co stało się „W pewnym teatrze”, bo jest książka o niezaprzeczalnych walorach edukacyjnych, napisana bezpretensjonalnie, ładną i zrozumiałą polszczyzną.
Niezwykły, momentami oniryczny klimat teatru świetnie oddają kolorowe ilustracje Laury Aldofredi, o nieco rozmytych przygaszonych kolorach. Dla marionetek teatr jest całym życiem, domem, ba, całym światem nawet! Teatr jest metaforą życia, miejscem pełnym magii i dziwów. Cały świat to scena, a ludzie na nim to tylko aktorzy. Każdy z nich wchodzi na scenę i znika, a kiedy na niej jest, gra różne role.*
Magdalena Świtała
Z życia marionetek
(Recenzja książki Lidii Miś W pewnym teatrze lalek...)
W pewnym teatrze lalek... to kolejna książka Lidii Miś, pochodzącej z Podkarpacia autorki, która zdążyła już zdobyć sobie uznanie czytelników i krytyków z całego kraju. Pozycja przeznaczona jest głównie dla młodych odbiorców, powinna jednak zainteresować także wszystkich tych wielbicieli literatury, którzy cenią sobie bezpretensjonalność, dowcip i umiejętność snucia opowieści.
Perełka, główna bohaterka utworu, to urocza porcelanowa laleczka, dzieło lalkarskiego mistrza Zenona. Poznajemy ją, gdy przybywa w pudełku do teatru marionetek, aby zasilić jego szeregi podczas kolejnych przedstawień. Ponieważ jednak świeżo upieczona aktorka nie posiada choćby cienia scenicznych umiejętności, jej nowi towarzysze i partnerzy – Kamilla, Roman, Babcia – stopniowo wprowadzają ją w arkana zawodu. Przestrzeń kukiełkowego teatrzyku okazuje się autonomicznym światem, w którym (podobnie jak w tym prawdziwym, ludzkim) możliwa jest przyjaźń, rywalizacja, chęć dzielenia się radością i niesienia pomocy. Możliwe jest tu także zakochanie – staje się ono udziałem Perełki i Misia, wiernego towarzysza jej teatralnego życia, gotowego w finale opowieści poświęcić własną pacynkową egzystencję i powędrować wraz z ukochaną w nieznane.
„Wykorzystaj to, co daje ci świat” - pouczają nas kukiełki w końcowych partiach książeczki. Warto podkreślić, że oprócz swoich niewątpliwych walorów literackich, utwór posiada także wartość edukacyjną. W mądry i nienachalny sposób pokazuje bowiem najmłodszym, jak ważna jest w życiu troska o naszych przyjaciół; uczy także radzenia sobie z konfliktami i przełamywania lęków. Z tego powodu książka Lidii Miś – ciepła, zabawna, wzruszająca - nadaje się idealnie do rodzinnego czytania w długie zimowe wieczory.
Martyna Żurawska
"Ciężko jest tak stale grać kogoś innego".
(Recenzja książki Lidii Miś W pewnym teatrze lalek...)
Co robi dziecko biorąc do ręki nową książkę? Dotyka, może nawet wącha, początkowo zwraca szczególną uwagę na oprawę graficzną, by dopiero później zagłębić się w jej treść. Biorąc do ręki książkę "W pewnym teatrze lalek", również i ja zaczęłam ją dotykać, wąchać i oceniać całe wydanie. Jak wypadło? Cóż, autorka z pewnością wie, co dzieci lubią najbardziej.
Lidia Miś to urodzona w Międzynarodowy Dzień Teatru, absolwentka studiów ekonomicznych, pedagogicznych i scenariopisarstwa filmu fabularnego. Autorka od dziecka recytowała i grała w przedstawieniach reżyserowanych przez mamę. Jej wydana w 2004 r. debiutancka baśń pt. "Odwiedzając czarownice" doczekała się prapremiery teatralnej. Lidia Miś jest również właścicielką rzeszowskiego wydawnictwa Dreams.
Mistrz lalkarski Zenon stworzył piękną marionetkę, nazywaną Perełką. Ukończona lalka przybywa więc do teatru lalek, by występować tam na scenie. Perełka nie posiada doświadczenia w udawaniu emocji, dlatego też aktorskiego fachu uczą ją jej nowi przyjaciele – Kamila, Babcia, Miś i Kaczka. Szczęśliwe prowadzeniem aktorskiego życia w teatrze pacynki i marionetki obawiają się wyłącznie jednego – wymiany.
Zazwyczaj swoje spostrzeżenia na temat książki zaczynam od treści, a kończę na oprawie graficznej i całym wydaniu. Tym razem jednak odwrócę kolejność i to właśnie na początku wspomnę o niezwykle trafionym wydaniu tej książki dla dzieci. Mowa tutaj głównie o uroczych ilustracjach autorstwa Laury Aldofredi, absolwentki Akademii Sztuk Pięknych Brera w Mediolanie oraz Akademii Sztuk Pięknych im. Jana Matejki w Krakowie. Otóż całą treść książki zdobią pastelowe rysunki poszczególnych bohaterów wykreowanych przez Lidię Miś. Rysunki niezwykle dopasowane, zachwycające swoją prostotą i jednocześnie przypominające mi ilustracje bajek sprzed lat. Jestem przekonana, że grafiki te z pewnością zachwycą niejedno dziecko, z pewnością również oddają cały klimat książki. Brawa dla ilustratorki! Muszę również wspomnieć o miłym w dotyku papierze, dużym formacie wydania, specyficznym zapachu kartek oraz dużej czcionce, elemencie niezwykle istotnym przy wydawaniu bajek dla dzieci. Trzymanie tej książki w dłoniach to naprawdę duża przyjemność estetyczna.
"W pewnym teatrze lalek" to bajka w pełni dydaktyczna. Autorka poprzez kreację fikcyjnego świata lalek, ukazała młodym czytelnikom wartości, którymi powinni kierować się w dorosłym życiu. Są nimi przyjaźń, partnerstwo, tolerancja, zrozumienie czy empatia. Wszystkie postacie w teatrze to oczywiście przykłady ludzkich zachowań, a sam teatr to swoista metafora naszego życia. Często bowiem przybieramy maski, gramy kogoś innego niż w rzeczywistości jesteśmy. Lidia Miś w przystępny i zarazem obrazowy sposób przedstawia zawiłości życia, które dziecko czytające tę książkę będzie dopiero poznawać. Czy więc warstwa dydaktyczna spełnia swoją rolę? Z pewnością tak, gdyż oprócz nauki, niesie ze sobą zabawę i rozrywkę. A połączenie tych właśnie elementów w jedną całość to w moim przekonaniu recepta na udaną książkę dla dzieci.
Teatr lalek stworzony przez Lidię Miś urzekł mnie do tego stopnia, że po lekturze poczułam spore rozczarowanie, że to już koniec opowieści o Perełce i jej perypetiach. Z pewnością będę polecać tę książkę, gdyż w swojej treści zawiera wszystkie niezbędne elementy lektury odpowiedniej dla dzieci. Być może, również nam, osobom dorosłym przypomni o prawdach, które zagubiliśmy gdzieś w życiu. Zdecydowanie polecam.
http://www.subiektywnieoksiazkach.pl/
Zapraszam do teatru
(Recenzja książki Lidii Miś W pewnym teatrze lalek...)
„Może kiedyś, gdy ponownie spojrzysz sobie w oczy,
Wspomnisz,, jak stawiałaś pierwsze kroki.
Tyle dróg, tyle ścieżek…
Lecz to ty jesteś marzeń reżyserem.”*
Po przyjściu na świat bardzo szybko zaczynamy się go uczyć, rozpoznawać głosy, otoczenie, dotyk. Z czasem chcemy wiedzieć więcej i więcej, a dzięki temu kształtujemy swój charakter, uczymy się co jest dobre a złe, odczuwać uczucia, współżycia z innymi, dzielenia się z nimi, sztuki rozumienia, współczucia, a także wspólnego przebywania razem. Z każdym kolejnym dniem zdobywana wiedza się pogłębia, ale ta nauka nigdy się nie kończy…
Utalentowany lalkarz Zenon w swojej pracowni stworzył Perełkę, miała ona duże i perłowe oczy oraz prześliczną sukienkę uszytą przez żonę mistrza. Kiedy była już gotowa trafiła do pewnego teatry gdzie inne pacynki i lalki są jej ciekawi. Jaka jest, kim jest? Niestety nie potrafiła na to odpowiedzieć, bo sama tego nie wie. Dlatego też kiedy od razu dostaje rolę do odegrania i niestety brak umiejętności okazywania uczuć sprawia, że nie potrafi wczuć się w swoją rolę, no bo jak odegrać rozpacz jeśli nie przeżyło się nic strasznego? Jak okazać strach skoro nigdy się nie bano? Czy Perełka poradzi sobie w tej sytuacji i czy ktoś pomoże jej się w tym odnaleźć?
Lubię sięgać po literaturę dziecięcą. Nic nie poradzę na tę moją słabość i w sumie nawet nie chcę. Z zachwytem przeglądam kolorowe obrazki i wczytuję się w tekst, który chociaż na chwilkę, na jeden momencik powala mi wrócić do tych beztroskich czasów. A gdy jeszcze w utworze poruszane są ważne tematy cieszę się z tego bo wiem co mogę polecać zaprzyjaźnionym przyszłym rodzicom. Najnowsza publikacja Lidii Miś miała mieć zawarte w sobie wszystko to o czym wspomniałam, czy tak było?
To moje pierwsze spotkanie z twórczością polskiej autorki, ale muszę przyznać, że było całkiem udane. Polska powieściopisarka za pomocą teatru i marionetek pokazuje swoim małym odbiorcą jak wygląda życie. Rodzimy się, dostajemy imię, stawiamy pierwsze kroki, uczymy się żyć w tym wielkim świecie, grając różne role i przy okazji nie zatracić samego siebie. Przeżywamy wzloty i upadki, zakochujemy się, tracimy bliskich… Teatr jest jak życie i Miś wykorzystała to by podsunąć młodszym czytelnikom o co w tym życiu chodzi, by podsunąć tematy do rozmów i zastanawiania się nad tym o czym jest mowa w książce. Przyznać trzeba, że robi to ciekawie, bo za pomocą historii, która przy okazji sprawia, że czytanie jest super zabawą. Zabawki mają szereg ludzkich zachowań i na ich przykładzie pokazuje jak ważna jest przyjaźń prawdomówność, uczy okazywać emocje, empatii i wielu, wielu innych rzeczy.
Podoba mi się wydanie książki. Kolorowa, przyciągająca uwagę i usztywniana okładka, a wewnątrz mnóstwo kolorowych ilustracji Laury Aldofredi. Są na każdej stronie i wiernie przedstawiają opisane sytuacje lub postacie, mi osobiście bardzo się podobały i nie mogłam się na nie napatrzeć. Są one niewątpliwym atutem, bo z całą pewnością wywołają zainteresowane u dziecka. Kolejnymi plusami okazują się szeroki duży druk oraz krótkie rozdziały, które sprawią, że pociecha szybko się nie zniechęci do czytania.
W moim odczuciu to opowieść, która bawi i wzrusza, ale przede wszystkim uczy. Lidia Miś splotła to z sobą i przedstawiła historię, która zainteresuje nie tylko dzieci, ale dorosłych. No przynajmniej mnie zaintrygowała. Zawiera w sobie mnóstwo wartości ważnych do życia w zgodzie ze sobą i innymi osobami. Mi wystarczyła zaledwie i aż godzina na zapoznanie się z książką, ale to z powodu ilustracji od których nie mogłam oderwać oczu. W trakcie śledzenia fabuły dobrze się bawiłam i bez problemu wyłapywałam to co próbuje przekazać autorka, jestem też niemalże pewna iż młodszy czytelnik sobie z tym poradzi. Lidia Miś jest pomysłową i kreatywną autorką co z całą pewnością da się zauważyć w tej publikacji.
„W pewnym teatrze lalek” to powieść zarówno dla dziecka, nastolatka, jak i dorosłego. Każdemu może się spodobać i każdy może znaleźć w niej coś dla siebie. Napisana prostym językiem, lekko, zabawnie, ale bardzo mądrze. To co wydaje mi się najważniejsze to fakt, że po przeczytaniu nasuwa się na myśl pytanie „Co tak naprawdę znaczy być sobą?”
http://zapatrzonawksiazki.blogspot.com/2014/04/zapraszam-do-teatru.html
Jak zachęcić dziecko do teatru lalek?
(Recenzja książki Lidii Miś W pewnym teatrze lalek...)
Jak zachęcić dziecko do teatru lalek, a przy tym wytłumaczyć mu, na czym polega gra aktorska, czym jest udawanie, a czym granie roli, co to znaczy „zakochać się” i jak pojąć, w czym jest sens bycia sobą? To łatwe – przeczytać mu „W pewnym teatrze lalek” autorstwa Lidii Miś.
Perełka jest porcelanową, przepiękną laleczką, która trafiła do teatru lalek. Nie ma nawet imienia, a „Perełką” nazwał ją jej twórca raz i tak już zostało. Różne pacynki i lalki otaczają nowy nabytek teatru, są jego ciekawi. Z tym że Perełka sama nie wie, kim jest, nie wie jaka jest. A tu nagle każą jej szybko nauczyć się jak być aktorką na scenie, grać przeróżne role i przeskakiwać z nastroju do nastroju. Czy da się zagrać strach, gdy nigdy nic nas nie wystraszyło?
Jednak Perełka nie jest sama w tym teatrze, otaczają ją przyjaciele, którzy chętnie pomagają jej na drodze do głównych roli. A prócz przyjaciół pojawia się także ciut złośliwy mędrzec, rywalka i mocne ramiona Misia, który zawsze jest blisko, gdy Perełka straci równowagę.
Z każdym dniem Perełka radzi sobie z rolami coraz lepiej, potrafi bezbłędnie zagrać smutek, radość, wzruszenie, nadzieję, strach, złośliwość, umie nawet kokietować. A gdy zaczyna używać tych umiejętności poza sceną, nagle pojawia się pytanie – „co to znaczy być sobą”?
Mała porcelanowa laleczka niepewne kroczy przez nieznany jej świat, bo tak naprawdę teatr jest niczym ludzkie życie. Rodzimy się bez imienia, poznajemy różnych ludzi wokół nas, uczymy się udawać, próbujemy także nie stracić siebie samych, zakochujemy się, przeżywamy utratę kogoś bliskiego, uczymy się na nowo żyć po bolesnym upadku, aż w końcu umieramy.
To niesamowite jak wiele wartości Pani Lidia zawarła na stu dwudziestu ośmiu stronach. Ta książka, to pigułka, pełna różnorodnej wiedzy, która poruszy nie tylko wasze dziecko, lecz także i was samych. A ilustracje? Właściwie ma się ochotę wycinać je prosto z książki i wieszać na ścianach.
Zawsze uważałam, że sztuką jest napisać książkę dla dzieci, jednak wydaje mi się, że prawdziwym mistrzostwem jest napisanie książki dla dzieci, która każe także dorosłym zastanowić się nad własnym życiem i nauczyć się czegoś nowego.
>>> http://czytac-nie-czytac.blogspot.com/ :)
Książka uczy rozróżniać i nazywać emocje.
(Recenzja książki Lidii Miś W pewnym teatrze lalek...)
Wiem, że jestem dorosła :) jednak książeczka "W pewnym teatrze lalek" sprawiła, że zupełnie zapomniałam ile mam lat :) W sumie wcale nie zamierzałam przeczytać jej tak za pierwszym ujęciem w dłonie, jednak jak już zaczęłam to nie mogłam się oderwać. Muszę przyznać, że Lidia Miś stworzyła piękną opowieść.
Perełka, to wspaniała marionetka, o porcelanowej twarzy i pięknych dużych oczach. Stworzył ją mistrz Zenon, a jego żona uszyła dla niej piękną suknię. Perełka trafiła do teatru lalek, a tam poznała przyjaciół, wśród których uczyła się nie tylko aktorstwa, ale również życia.
Książka "W pewnym teatrze lalek" w pierwszej kolejności zachwyciła mnie swoimi ilustracjami. Do tej pory nie mogę napatrzeć się na piękną twarzyczkę, kruchej Perełki. Wkrótce po rozpoczęciu czytania, okazało się, że nie tylko ilustratorka ma talent do malowania. Ma go również autorka, z tym, że pani Lidia Miś maluje słowami. Podczas czytania, opisywane sytuacje dosłownie stawały mi przed oczami. Widziałam jak lalkarz wykańcza swoje dzieło, widziałam tańczącą Perełkę zapatrzoną w swego partnera i kaczkę, która wpadła w panikę na wieść o wymianie lalek na nowe. Całą historię obejrzałam oczami wyobraźni tak jakbym oglądała ją w teatrze, czy też na ekranie telewizora.
Bohaterami książki "W pewnym teatrze lalek" są marionetki, pacynki, jawajki, ale te wszystkie lalki nabierają ludzkich cech i przeżywają emocje tak jak i my. One odczuwają niepokój, strach, ciekawość, podekscytowanie, radość, dumę, wdzięczność. Denerwują się, wstydzą, martwią, mają poczucie winy. Pomagają sobie. Rywalizują. Zazdroszczą. Z nadmiaru emocji nie mogą spać. Tęsknią za bliskimi.
Książka uczy rozróżniać i nazywać emocje. Pokazuje, że w życiu ważna jest przyjaźń, empatia oraz umiejętność bycia sobą w każdej sytuacji. Pokazuje, że piękno zewnętrzne jest kruche, a prawdziwą wartość ma nasze wnętrze. Wiedza ta zawarta jest w niezwykle ciekawej, wciagającej i wzruszającej opowieści, która zainteresuje nie tylko dzieci, ale i dorosłych.
http://yllla-cowgowiepiszczy.blogspot.com/2014/03/w-pewnym-teatrze-lalek...
NIE TYLKO DLA DZIECI!
(Recenzja książki Lidii Miś W pewnym teatrze lalek...)
Bo w teatrze chodzi o to, chodzi o to, żeby grać!
Raz się boisz, a raz płaczesz.
Innym razem masz się śmiać!
NIE TYLKO DLA DZIECI!
Perełka nie jest zwykłą marionetką. Powstała w pracowni mistrza Zenona. Jego dzieła zawsze są piękne i zdobyły sławę bardzo dawno. Perełka jest jedną z jego najlepiej wykonanych marionetek. Jest w niej coś, co każe uważać, że jest wyjątkowa. Jednak mistrz nie może jej zatrzymać. Trafia do teatru lalek. Wszyscy aktorzy są zachwyceni jej urodą i łagodnością. Jednak, gdy okazuje się, że nie potrafi grać pojawia się pewien kłopot. Co zrobić, by teatr przetrwał? Trzeba nauczyć Perełkę aktorstwa. Jednak całkiem niedoświadczona laleczka ma problemy z uczuciami. Nie potrafi ich rozróżnić i zademonstrować. Cała ekipa bardzo polubiła Perełkę i pragnie, by ta została wielką aktorką. Dziewczynka musi nauczyć się, że teatr to nie tylko zabawa. To ciężka praca i całe ich życie. Przed nią wiele wyzwań, ale przecież Kaczka, Kamilla, Babcia i wiele innych zrobią wszystko, by nie została z tym wszystkim sama. Pomogą jej nauczyć się odróżniać emocje i zacząć cieszyć się życiem.
Nie raz, nie dwa wspominałam już, że uwielbiam czasami przeczytać jakąś książkę dla dzieci. Biorę się za nie zawsze, gdy mam okazję. Dobrze jest czasem wrócić do tych dziecięcych marzeń. Do tego w przyszłości mam zamiar dzieci wychować w miłości do książek, więc dobrze już zacząć kolekcjonować takie pozycje. Cieszę się, że tą już będę miała na półce, gdyż pewnie sama do niej wrócę jeszcze nie raz.
Historia Perełki ma na celu przekazanie dzieciom wartości, jaką jest przynależność do grupy i umiejętność otwarcia się na ludzi. W każdej z takich książeczek jest zawarte przesłanie, a autor musi to przekazać w jak najprostszy sposób. W końcu odbiorcami są dzieci. Na szczęście Lidia Miś doskonale sobie z tym poradziła i mali czytelnicy nie powinni mieć problemów z odbiorem.
Wielką przyjemność sprawiają też ilustracje. Są po prostu cudowne. Barwne, jednak nie rażące. Dokładne, idealne. Mogłabym tak wychwalać i wychwalać. Wydanie też jest świetne. Zaokrąglone różki, miła w dotyku okładka... I dzieci, i rodzice będą zachwyceni. Chciałabym móc już poczytać tą książeczkę dziecku. Jeszcze sporo czasu minie, nim to będzie możliwe, ale stało się to takim moim małym marzeniem - sprawić, że córeczka albo synek pokocha tą książkę tak mocno, jak ja.
Nie trzeba być bardzo wrażliwym, by wzruszyć się na tej historii. Pełno tutaj radości, ale i smutku. Mimo, że książeczka przeznaczona jest dla tych młodszych, od razu uczy, że nie zawsze wszystko przychodzi prosto a zakończenie koniecznie musi być szczęśliwe. Przyznam, że zdziwiłam się owym końcem, jednak nie rozczarowałam. Właściwie podobało mi się najbardziej ze wszystkich możliwych. Jestem pewna, że nie tylko mnie.
Początkowo wydawało mi się, że cała historia będzie taką sielankową odskocznią od wszystkiego. Troszkę się pomyliłam, jednak bardzo cieszę się, że poświęciłam na nią czas. Wiem, że zwykle dzieciom czyta się szczęśliwe opowiadania, które utwierdzają je w przekonaniu, że w życiu wszystko kończy się dobrze. Lidia Miś pokazała, że szczęśliwe zakończenie wcale nie musi być widoczne na pierwszy rzut oka a by zrozumieć, trzeba wedrzeć się głębiej. Myślę, że to bardzo dobra opowieść. Będę ją miło wspominać i zapewne nie raz do niej wrócę. Już same ilustracje poprawiają humor. Wydawnictwo Dreams po raz kolejny pokazało, że jest jednym z najlepszych. Jeszcze nigdy nie zawiodłam się na ich książkach, nie ważne o jakiej tematyce.
Papierowemiasta.blogspot.com
Więcej receznji na http://lubimyczytac.pl/ksiazka/210443/w-pewnym-teatrze-lalek